Nie jesteś zalogowany na forum.
Dokładna data ani godzina zdarzenia nie była znana. Ostatnie kilka godzin stanowiły dla nich zagadkę. Jak tu trafili? Jak doszło do... Tego.
Szóstka ludzi. Eldrec. Melody. Tobiasz. Janusz. Amanda. Madoka.
Wszyscy budzą się leżąc na ziemi. Mają na sobie swoje zwyczajne ubrania. Pamiętają, jak je zakładali na siebie dziś rano... Dziś? Albo wczoraj? Jak długo byli nieprzytomni? Kiedy to się stało?
Tym, co ich budziło, był pisk megafonu zawieszonego wysoko pod sufitem. Pisk ciągnął się przez kilkanaście sekund po czym zamilkł, jakby dając czas śpiochom na dobudzenie się. Choć ubrania pozostały znajome, pewne detale zmieniły się. Część z osób czuła w kieszeniach nowe, nieznane kształty. Wszyscy mieli wyciągnięte swoje telefony komórkowe, które leżały na ziemi przy ich twarzach. Wreszcie... Wszyscy mieli na sobie obroże. Na każdej z nich był mały nadruk, obrazek i słowo. Obrazek za każdym razem był ten sam - mały, uroczy królik. Napisy zaś różniły się w zależności od posiadaczy. Na kolejnych obrożach widniały słowa:
- Eldrec: pycha
- Melody: zazdrość
- Tobiasz: gniew
- Janusz: chciwość
- Amanda: nieczystość
- Madoka: lenistwo
Nikt z nich nie zna pozostałych. Co robią razem na podłodze... I to w takim miejscu?
Jeśli chodzi o miejsce, to przyprawiało ono o ciarki. Była to ogromna hala zakładu metalurgicznego. Świadczy o tym ogromna ilustracja loga tego miejsca narysowana na jednej ze ścian, oświetlana przez jedną z kilku lamp w pomieszczeniu - jedynego źródła światła, jako że nie dostrzegacie żadnych okien:
I faktycznie, wiele z tego miejsca wskazywało na to że prace metalurgiczne miały tu kiedyś miejsce. Piece, kowadła, wyrzynarki, młoty, nożyce do metalu, prasa hydrauliczna, mnóstwo złomu różnego kształtu... Jednym z bardziej niepokojących rzeczy był też na pewno sporej wielkości zbiornik z płynną lawą, której ciepło docierało do leżących w innej części hali porwanych ludzi.
Było tu jednak coś o wiele bardziej budzące niepokój niż ów zbiornik. Krew. Mnóstwo krwi. Większość przedmiotów, ściany, podłoga... Były umazane krwią. Na samym środku zaś stała dziwna instalacja złożona z jednego stalowego stołu - jednego mebla nie umazanego krwią, czyżby został tu postawiony niedawno? - oraz 7 krzeseł dookoła. Krzesła te przypominały krzesła elektryczne, a na na oparciach rąk znajdowały się zatrzaski.
Jednak chwilę po waszym przebudzeniu, kiedy jeszcze dochodziliście do siebie w tej niecodziennej sytuacji, megafon nad wami znów się odezwał. Tym razem jednak, zamiast pisku, wydobył się z niej głos, wyraźnie zniekształcony i przemodulowany w jakimś programie komputerowym. Brzmiał... Niepokojąco.
W..TAJCIE. MIŁO MI WAS WSZYSTKICH TUTAJ WIDZIEĆ! CHYBA WSZYSCY JUŻ WSTALI, CO? TO POSŁUCHAJCIE UWAŻNIE, BO WYTŁUMACZĘ WAM NASZE ZASADY TYLKOOOO RAZ~
Głos umilkł na chwilę tylko po to żeby po kilku sekundach namysłu zabrzmieć ponownie.
JEŚLI CHCECIE STĄD WYJŚĆ ŻYWI, MUSICIE TRZYMAĆ SIĘ ZASAD, OKEJ? ŻADNEGO OSZUKIWANIA. W KOŃCU WILK WSZYSTKO WIDZI! CO TO ZA ZASADY? ZA CHWILĘ NA WASZYCH TELEFONACH URUCHOMI SIĘ APLIKACJA RABBIT DOUBT. NA PEWNO WSZYSCY KIEDYŚ GRALIŚCIE W TĄ GRĘ? TERAZ MAMY DLA WAS NOWĄ WERSJĘ! WALKA O PRZETRWANIE W PRAWDZIWYM ŚWIECIE! TAK, WŚRÓD WAS JEST PRAWDZIWY WILK W KRÓLICZEJ SKÓRZE, KTÓREGO ZNALEZIENIE MOŻE BYĆ WASZĄ JEDYNĄ SZANSĄ NA PRZETRWANIE... WIĘC BĄDŹCIE UWAŻNI!
W KAŻDYM RAZIE, DODALIŚMY TROCHĘ RZECZY OD SIEBIE! CO DWIE GODZINY BĘDZIEMY SPOTYKAĆ SIĘ TUTAJ W HALI GŁÓWNEJ NA RUNDĘ GRY. PRZED GRĄ, WYBIERZECIE JEDNEGO Z WAS, KTÓRY BĘDZIE WYKONYWAŁ ZADANIE. ZADANIA SĄ RÓŻNE, BĘDZIECIE JE POZNAWAĆ Z BIEGIEM CZASU. TO, CO JEST DLA WAS NAJWAŻNIEJSZE, TO OBOWIĄZKOWOŚĆ. KIEDY WASZE TELEFONY POWIADOMIĄ WAS O ROZPOCZĘCIU RUNDY, WSZYSCY MUSICIE WRÓCIĆ TUTAJ. NIEOBECNOŚĆ BĘDZIE... KARANA.
KOLEJNĄ SPRAWĄ SĄ WASZE OBROŻE. SŁODKIE, PRAWDA? NIE ZDEJMUJCIE ICH. JEŚLI SPRÓBUJCIE - ONE WYBUCHNĄ. OSTRZEGAŁAM.
WRACAJĄC JESZCZE DO APLIKACJI W WASZYCH TELEFONACH, TO SĄ ONE SUUUPER PRZYDATNE! MOŻECIE WPISYWAĆ W NIE RÓŻNE HASŁA! JEŚLI HASŁO BĘDZIE PRAWIDŁOWE, OTWORZYCIE NOWE DRZWI LUB SEJF. BĘDZIECIE OTRZYMYWAĆ HASŁA JAK BĘDZIECIE GRZECZNI I WYGRACIE RUNDĘ W GRZE! POZA TYM, WPISUJĄC SŁOWO Z CZYJEJŚ OBROŻY JAKO HASŁO, AKTYWUJECIE WYBUCH TEJ OBROŻY I ŚMIERĆ DANEJ OSOBY. UŻYWAJCIE TEJ OPCJI ROZWAŻNIE, BO CHYBA NIE CHCECIE SIĘ OD RAZU POZABIJAĆ, CO?
DOKŁADNIEJSZE ZASADY POZNACIE ZA PÓŁ GODZINY, WTEDY ODBĘDZIE SIĘ PIERWSZA RUNDA. PÓKI CO WYKORZYSTAJCIE TROCHĘ WOLNEGO CZASU NA ZAPOZNANIE SIĘ Z SYTUACJĄ I Z SOBĄ NAWZAJEM.
O DOKŁADNYCH ZASADACH RUNDY NASZEJ GRY OPOWIEM ZA PÓŁ GODZINY KIEDY SIĘ ZACZNIE.
TRZYMAJCIE SIĘ! POWODZENIA W DOUB..IE!
Megafon zamilknął, kończąc wypowiedź wysokim, piskliwym odgłosem. Zostaliście tu sami, z wieloma nowymi informacjami i zupełnie nową sytuacją. Tak jak zapowiedział głos, wasze telefony nagle zaświeciły się równocześnie i automatycznie uruchomiły aplikację RABBIT DOUBT. Przed wami pojawił się ekran z dużym polem na wpisanie hasła. Powyżej pola były też znaczki główek wilka oraz królika, a także przypisane do nich liczby.
Wilk: 1
Królik: 6
Czy poradzicie sobie w tej zabójczej grze?
. . .
Powodzenia w RABBIT DOUBT!
Offline
Amanda słysząc pisk megafonu od razu się zerwała ze snu, przez traumatyczne dzieciństwo nigdy nie spała za dobrze więc dźwięk od razu ją obudził. Gdy wstała przerażona zobaczyła, że jest w jakimś obcym strasznym miejscu.. na podłodze leżało kilka innych, całkiem jej obcych ludzi. Amanda długo nie patrzyła w ich stronę gdyż nie chciała by ktoś widział, że im się przygląda.
Ciekawe czy żyją.. ~ zastanowiła się
Po czym odwróciwszy wzrok zauważyła mnóstwo krwi wszędzie.. i dziwne maszyny, które widziała pierwszy raz w życiu, kompletnie nie wiedziała gdzie się znajduje... Gdy w megafonie odezwał się głos Amanda już totalnie zgłupiała.. Uważnie słuchała, w końcu chodziło o jej życie.
Dopiero uciekłam.. dopiero miałam zacząć wszystko od nowa.. ~ pomyślała Amanda
Postanowiła sprawdzić kieszenie i czy ma przy sobie swój plecak, gdy to zrobiła zauważyła też swój telefon, który podniosła z ziemi i w tym momencie ręce jej zadrżały.. gdy wzięła telefon do ręki zaświeciła się aplikacja, którą bardzo dobrze znała.. była to aplikacja "Rabbit Doubt".
Kurwa.. ten głos nie żartował.. a więc.. chyba mamy przejebane.. ~ ponownie pomyślała
Rozejrzała się zmartwiona, bo przypomniała sobie o swoim kocie i wtedy jej oczom ukazał się stalowy stół, jedyny mebel nie umazany we krwi, Amanda postanowiła podejść do niego i zobaczyć czy coś ciekawego tam znajdzie.
I tak wszyscy zginiemy
Offline
Melody była pogrążona w głębokim śnie, kiedy to nagle wybudzona została przez okropny pisk. Momentalnie się obudziła i podniosła się do góry pozostając w półprzysiadzie. Serce drżało jej przez tak nagłą pobudkę. Lecz gdy po kilku sekundach do końca oprzytomniała, rozejrzała się wokół siebie. Wszystko było nie tak. Znajdowała się w przeokropnej hali, umorusanej wszędzie krwią. Kolejne elementy, które po kolei zauważała tylko pogarszały sytuację. Te wszystkie maszyny i narzędzia sprawiały, że czuła się przerażona do szpiku kości. W szczególności przeraził ją ten stół, z krzesłami, które nie mogły wróżyć nic dobrego. W głowie pojawiały jej się przeróżne myśli, m.in gdzie ja jestem? co tutaj robię? jak ja się tu kurwa znalazłam? czy ktoś chce mnie skrzywdzić?... huh?! Rzeszów?!... Nie znam nikogo z tego miasta... Chyba. Otuchy dodawali jej tylko ludzie, którzy znajdowali się w pobliżu. Sama ich obecność sprawiała, że nie wpadła w histerię. Spojrzała na nich. Nie rozpoznała nikogo. Zauważyła jednak, że każdy ma na szyi obrożę. Sama taką u siebie wyczuła. Zauważyła, że na każdej są jakieś symbole, słowa.. Nie zdążyła jednak skupić się na ich rozpoznaniu, ponieważ w hali rozległ się głos... Kurwa, co to za popierdolona gra? Mel ślepo wtapiała oczy w pozostałych "graczy". Stała się bardzo nie pewna, nie ufna,co raczej się jej nie zdarza. Szybko sięgnęła po swój telefon z nadzieją, że zaraz po kogoś szybko zadzwoni i się stąd wydostanie. Niestety. Na ekranie wyświetlało się tylko pole do wpisania hasła. I jakieś emotikony na górze... postanowiła więc przeszukać wszystkie kieszenie i miejsca w swoim ubiorze, z nadzieją, że może znajdzie tam coś, co ją uratuje z tej sytuacji. Po tym postanowiła nie ruszać się za bardzo z miejsca, w którym się obudziła. Nie była pewna, czy nie ma tu dookoła jakichś pułapek, które można by było aktywować poprzez ruch w nieodpowiednim kierunku.
Offline
Gdy Eldrec się ocknął, nie mógł uwierzyć własnym oczom, znalazł się w miejscu bardzo przypominającym mu jego rodzinne strony, warsztat jednak bardzo różnił się od tego, który znajdywał się w jego mieście, sprzęt wyglądał na przestarzały i do tego ta krew przyprawiała go o ból głowy.
Zaraz chyba zwymiotuje...
Po minutce rozglądania się Eldrec wstał i powiedział pod nosem.
To wszystko jakiś pierdolony żart...
Ukradkiem przeszukał wszystkie swoje kieszenie, a następnie delikatnie dotknął swojej obroży szukając na niej jakiś wskazówek.
Pomoże mi ktoś z tym? Wydaje mi się, że to może być klucz do naszej ucieczki.
Po udzielonej pomocy, (chyba, że takiej nie było xD) Eldrec zaczął rozglądać się po pomieszczeniu szukając najbliższego okna.
Offline
Tobiasza obudził, dziwny przerażający pisk. Od razu poczuł twardość i chłód podłoża, na którym się obudził. Na pewno nie jestem w swoim łóżku. Więc gdzie ja jestem? Co ja tu robię? - pomyślał młody bokser.
Kiedy chłopak otworzył nieśmiało oczy zobaczył przed sobą telefon komórkowy. Czy to mój telefon? - pomyślał. Automatycznie przeszukał swoje jeansy w poszukiwaniu telefonu oraz swoją pomarańczową bluzę typu kangur z czarnym napisem "fight" i dwiema rękawicami bokserskimi na klatce piersiowej. Nagle! Usłyszał głos z megafonu. Przerażony Tobiasz ze strachu nadal wpatrywał się w swój telefon i nie rozglądał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Kiedy głos ucichł Tobiasz chciał rozejrzeć się po pomieszczeniu, w którym się znajduję lecz z megafonu znów rozległ się głos. Tobiasz ze strachu szybko skierował oczy ku telefonowi przed nim i słuchał głosu z megafonu. Nic oprócz telefonu nie widział. Gdyby nie głos z megafonu myślałby, że jest sam. Obroże!? O kurwa jestem totalnie w dupie, a miałem jechać do Tokio - pomyślał natychmiast chłopak. Przez tą myśl nie skupił się zbytnio na tym co wydobywało się z megafonu, był zbyt przerażony bo o się na tym skupić, jedyne co usłyszał to coś o wpisaniu hasła, które go zabije.
Nagle głos ucichł, a telefon zaświecił i pojawiło się logo gry, w którą grał kilka lat temu RABBIT DOUBT. Tobiasz w panice odrzucił telefon od siebie z krzykiem Kuuuurwa!.
Młody chłopak szybko podążył za telefonem. Gdy do niego podszedł zobaczył, że przypadkowo w polu do wpisania hasła pojawiły się przypadkowe literki. Z ogromnym skupieniem i dokładnością usunął po kolei literki TJCK82SIA.
Tobiasz zorientował się, że znajduje się teraz w centrum uwagi grupy, co go trochę speszyło. Nie skupił się jednak nad jego współtowarzyszami niedoli, gdyż równocześnie z nimi zobaczył pomieszczenie, w którym się znajdują. Pomieszczenie to było całe umazane krwią. Co spowodowało automatyczne wymioty u Tobiasza. Świetnie. Coraz lepiej. Genialnie. Ekstra. - pomyślał szyderczo chłopak.
Kiedy chłopak skończył swoją salwę wymiocin otarł twarz i zaczął w panice szukać drogi ucieczki z pomieszczenia, w której się znajdują.
Offline
Janusz usłyszywszy dźwięk z megafonu ocknął się z alkoholowego letargu. Głos z megafonu strasznie przypominał mu szwagra z którym potrafił wypić nie jeden bimber. Janusz zdając sobie sprawę, że to nie jest osoba o której myśli zaczął się rozglądać.
Kurła, menda somsiad miał dość moich posiadówek, gdzie ja kurła jestem?!
Nie do końca świadom sytuacji typowy polak wreszcie zauważył grupę ludzi i spływająca krew po elementach wyposażenia. Janusz po szoku, który zazwyczaj powoduje u niego zobaczenie 2 litrów wódki mało co nie zwymiotował
Kurła... To wczorajszy kac tak działa, czy jednak ta ilość krwi?
"Gracz" zdał sobie sprawę z powagi sytuacji więc zaczął przeszukiwać swoje dwie najbliższe rzeczy w poszukiwaniu niezbędnika życiowego: białą torbę z jedynego słusznego sklepu, oraz kieszeń w szortach. Janusz znalazł w szortach telefon z nieznanym dla niego ekranem, po czym usłyszał z drugiego końca hali przedłużony krzyk "KURWAAA", tak zdziwiony Janusz oglądając się przez swoje prawe ramię zobaczył dziewczynę:
- Młoda Damo, Kurła kiedyś to było, ale co to kurła teraz jest?
Janusz nie czekając na odpowiedź z strony kobiety i nie znając powagi sytuacji bez wahania postanowił zatroszczyć się o pierwsze niezbędne dobra, wstał i zaczął szukać tak lubianego przez siebie trunku.
Offline
Po usłyszeniu okropnej wiadomości z megafonu Madoka wgłębi siebie wpadła w rozpacz. Ciągle spotykają mnie tylko okropne, makabryczne sytuacje.. czemu ja.. Ze swoim detektywistycxnym myśleniem zaczeła szybko oglądać wszystko wokół. Postanowiła przeszukać to miejsce, poszukać śladów, rozwiązań, i odpowiedzi na pytsnia których w jedej chwili miała tak wiele.. jednak nie chciała tak odrazu sie wychylać jako śledczy. Najpierw postanowiła dojść do tego czy te wszystkie owoby z którymi tu jest coś łączy. W końcu to chyba nie przypadek że akurat to nam sie przytrafiło.. przypadki nie istnieją... Spojrzała na napisy na obrożach. Szybko zorienotwała sie że wypisane są grzeczy a raczej zapewne wady tych osób. Pewnie za te złe uczynki znaleźli się tutaj.. eh.. kurcze, nie widze co ja mam napisane... musze poszukać lustra.. lepiej nie ufać tym ludziom
To Ja jestem twoim ojcem
Offline
Na waszych aplikacjach pojawił się licznik. Zaczął się od 30:00 i co odlicza czas do zapowiedzianej pierwszej rundy.
29:45
Wszyscy budzili się i wysłuchali słów z megafonu. Niektórzy zareagowali wybuchowo, inni przeklinali tą sytuację w myślach z grymasem na twarzy, jeszcze inni zamarli bez ruchu analizując sytuację. Z każdą kolejną chwilą coraz większe fragmenty otoczenia stawały się dla was jasne. Po pierwsze, szybko zauważyliście że wśród sterty metalu porusza się jakieś zwierze... Kot! Amanda bez problemu mogła go zresztą rozpoznać - był to kot który należał do niej i razem z którym uciekła z domu. Teraz ten słodziak jakby nigdy nic siedział na kawałku blachy i zlizywał krew z łapki. Krew ta jednak raczej nie należała do niego, jako że zwierzak nie miał na sobie żadnych śladów obrażeń - pewnie po prostu się nią ubrudził (o co, nie oszukujmy się, nie jest trudno w tym pomieszczeniu. Każdy z was ma choć kilka plamek krwi na ubraniu pochodzących z podłogi na której leżeliście).
Jeśli już mowa o Amandzie, to podeszła ona do metalowego stołu na środku pokoju. Nie znalazła jednak w nim nic nowego - na blacie nic nie leżało i generalnie no stół jak stół, nic co by zwróciło jej uwagę.
Jednak nie tylko Amanda znalazła przy sobie coś znajomego! Również Janusz przypadkiem kopnął coś co znajdowało się obok jego nogi. Było to... Pół litra czystej! Tak! Jego poszukiwania alkoholu okazały się bardzo owocne.
Poza tym, pokój przeszukać postanowiły jeszcze dwie osoby - Tobiasz i Madoka. Znaleźli oni jeszcze więcej sprzętu metalugricznego i odpadów metalowych... Jednak kilka elementów było szczególnie interesujących. Po pierwsze, Madoka zauważyć mogła... Sejf! Niezbyt duży, wysoki na około pół metra, solidny i zamknięty. Otworzyć go można była za pomocą hasła, a do samego sejmu dołączona była mała wbudowana klawiatura. Madoka nie znalazła za to żadnego lustra
Tobiasz zaś szukał wyjścia. Widział kilka zamurowanych okien, solidna robota, zabezpieczona dodatkowo metalowymi elementami. Jeśli chodzi o drzwi, to były jedne - no, może nie tyle drzwi, co po prostu przejście do kolejnego pomieszczenia. Zaglądając do środka zobaczyć można było korytarz, "kręgosłup" budynku od którego wywodziło się wiele drzwi - wszystkie zamknięte na kłódki z szyframi. Drzwi miały na sobie etykiety: "szatnia", "schowek", "kuchnia", "nocleg", "biuro kierownika", "biuro zastępcy kierownika", "poczekalnia", "piwnica". Poza nimi, na przeciwko wejścia do hali produkcyjnej, były olbrzymie 4 metrowe stalowe drzwi, służące niegdyś pewnie do zaopatrzenia warsztatu.
Na korytarzu poza drzwiami były też kolejne ślady krwi - tym razem jednak dużo mniej chaotyczne. Tworzyły one na jednej ze ścian napis: "Odkupienie?". Na ziemi też były ślady krwi - wydawały się one wychodzić z hali produkcyjnej i ciągnąć w stronę kuchni i łazienki, znikając pod zamkniętymi drzwiami i prawdopodobnie ciągnąć się dalej po ich drugiej stronie. Zupełnie... Jakby ktoś ciągnął po ziemi coś, co mocno krwawiło.
Nie licząc krwi i drzwi, ostatnim już elementem nowoodkrytego korytarza były trzy tablice korkowe, a na nich wisiały chyba jakieś kartki.. Zdjęcia?
Prawie wszyscy też (za wyjątkiem Madoki) postanowili zajrzeć w swoje kieszenie. Większość zauważyła w nich różne dziwne przedmioty, nikt jednak nie zdecydował się ich wyciągnąć, więc to co kto zauważył wewnątrz własnych spodni, pozostaje póki co w tajemnicy.
No... Może poza czterema rzeczami. Po pierwsze, wszyscy usłyszeliście dźwięk obijającego się szkła gdy butelka wódki należąca do Janusza przewróciła się (ale nadal jest cała!). Po drugie, Amanda faktycznie ma na sobie swój plecak - jednak to co jest w środku jest już kwestią niejawną . Po trzecie, w miejscu w którym leżała Madoka wszyscy widzicie (łącznie z nią samą) kilka przedmiotów. Jest to magiczna różdżka (kij od miotły pomalowany na różowo + dużo brokatu) oraz jakieś papiery... Tzw. żółte papiery, dowód na to że ich właścicielka ma zaburzenia psychiczne. Podpisane na Madokę, tylko że... Ona sama przecież nigdy nie była badana i żadnej choroby psychicznej nie ma, więc o co chodzi? Sama Madoka czuła też że coś w kieszeni ma, jednak w przeciwieństwie do innych postanowiła tam nie zaglądać.
A, no i czwarta rzecz. Wszyscy wyraźnie widzicie wystający z kieszeni Melody futurystycznie wyglądający rewolwer.
25:51...
Uwaga! Dużo z Was dostanie wiadomości prywatne z tym co znaleźli zaglądając do własnych kieszeni (lub plecaków). Pamiętajcie by sprawdzić czy nie macie wiadomości ode mnie! Będę one rozsyłane w ciągu najbliższych 15 minut
Offline
Amanda podchodząc do blaszanego stołu w którym i na którym nic nie znalazła, bardzo się ucieszyła, gdyż zobaczyła w pobliżu niedaleko siebie swojego ukochanego kotka do którego od razu podbiegła.
Znalazłam Cię! Nic Ci nie jest? Chodź do mnie się przytulić ~ głośno wykrzyczała z emocji
Przytulając swojego zwierzaczka Amanda nie zwracała kompletnie uwagi na to co się działo wokół niej, miała gdzieś, że ktoś coś krzyczał, miała gdzieś jakiekolwiek poruszenie ze strony osób obecnych w pomieszczeniu. Dla Amandy liczyła się tylko ta chwila, ona i jej kotek i to nie tylko z uwagi, że bardzo go kochała, po prostu Amanda nienawidzi ludzi i oni jej nie obchodzą.
Amanda zaczęła przytulać swojego kota nie zważając na to, że jest ubrudzony krwią, po chwili wzięła go pod rękę i poszła zbadać korytarz z tablicami korkowymi i dokładnie się im przyjrzeć gdy to zrobiła usiadła na przeciwko nich na ziemi, wyjęła z plecaka wino, które tam znalazła, otworzyła je i zaczęła głaskać kota, który leżał na jej nogach.
No maluszku, Twoje zdrowie.. ~ pomyślała i zaczęła pić.
I tak wszyscy zginiemy
Offline
Tobiasz odnalazł wejścio do nowych pomieszczeń. Już chciał wejść w nowo odkryte miejsce, lecz iedna z dziewczyn, trzymająca kota wepchała się tam przed niego. Tobiasz za to rozejrzał się wokół. Zobaczył, że kolejnej dziewczynie z grupy wystaje broń z kieszeni. Podbiegł do niej szybko, uderzając ją soczystym idealnie technicznym prawym sierpowym i próbując zabrać jej broń.
Jednocześnie krzycząc To ona! Ona ma broń! Ona nas tu zamknęła!.
Jeżeli Tobiaszowi się udało, sprawdził czy w broni jest amunicja.
Jeżeli jest w nim amunicja. Przeszedł do korytarza, gdzie znalazł kobiete z kotem, która piła wino. Spojrzał na nią i zagadał. Hej, jestem Tobiasz. Jak Ci na imię? Spróbuje nas stąd wydostać.
Tobiasz próbuje otworzyć kłódki we wszystkich drzwiach za pomocą strzałów z broni(jeżeli były naboje).
Ostatnio edytowany przez Myziaczek (2019-11-08 19:27:58)
Offline
Po tym, jak Mel zdecydowała się przeszukać swoje kieszenie poczuła, że coś ją uwiera. Nie mogła uwierzyć swoim oczom... Broń?! Gdy Melody przyjrzała się temu dużej, okazało się, że to nie był zwyczajny pistolet... To był FUTURYSTYCZNIE WYGLĄDAJĄCY REWOLWER! Kompletnie nie wiedziała dlaczego został on umieszczony właśnie przy niej... Co prawda zdarzało jej się już wielokrotnie trzymać rzeczy tego typu w dłoniach, w końcu przez długi czas obracała się w nieodpowiednim towarzystwie... Nie mogła ukryć czegoś takiego. Wszyscy na pewno to widzieli. Nagle Mel usłyszała jak z drugiego końca hali rusza w jej kierunku muskularny Rzyguś. Poślizgnął się o swoje wymiociny co znacznie opóźniło jego start. A przynajmniej tak jej się wydawało. Oczywistym było, że po zobaczeniu czegoś takiego ludzie będą mieli w stosunku do niej mieszane uczucia, ale żeby posunąć się do tak nie rozważnych ruchów już na samym początku? Mel miała doświadczenie w ucieczce, w końcu było to nieodłączną częścią jej życia w przeszłości. Zdążyła przygotować się na atak i zręcznie go uniknąć poprzez schylenie się. Z tej pozycji szybko podcięła nogę przeciwnika, który runął na ziemię. Wyglądał na wysportowanego, a po jego bluzie można było wnioskować, że zajmuje się boksem. Najwyraźniej szok spowodowany tą całą sytuacją i fakt, że sporo wymiotował mocno go osłabiły. W każdym razie, ten rewolwer to jedyne co Melody posiada. Nie może ot tak łatwo dać go sobie odebrać. Postanowiła więc głośno krzyknąć, tak aby każdy usłyszał. WIEM, ŻE MOŻECIE MNIE PODEJRZEWAĆ PRZEZ TĄ BROŃ. NIE MAM JEDNAK CO DO WAS ZŁYCH ZAMIARÓW, NIE CHCE NIKOMU ZROBIĆ KRZYWDY, WIĘC PROSZĘ NIE STARAJCIE SIĘ ZROBIĆ JEJ MNIE. JESTEŚMY W TYM RAZEM, POSTARAJMY SIĘ WSPÓLNIE ODNALEŹĆ WYJŚCIE Z TEJ SYTUACJI. JA MAM NA IMIĘ MELODY I TAK SAMO JAK WY, NIE MAM POJĘCIA JAK TU TRAFIŁAM. UWIERZCIE MI, JESTEM TAK SAMO PRZERAŻONA JAK I WY. Mel widziała, że wszyscy są zdezorientowani. Zauważyła też, że jedna dziewczyna po tym jak znalazła swojego kota, poszła w kierunku korytarza. Wsunęła więc broń za spodnie i przykryła go bluzą, żeby nie kusił już złodziejaszków. Postanowiła dokładnie obejrzeć różowy kij i przejrzeć papiery. Podeszła z tymi przedmiotami do Madoki. Chciała z nią pogadać na ich temat. Nie bała się do niej podejść, ponieważ gdy na jaw wyszło, że Melody posiada broń, na jej twarzy nie wyrysował sie strach, a raczej zainteresowanie i zaintrygowanie. Zbliżyła się do niej na bezpieczną odległość, tak aby jej nie spłoszyć. Od razu zwróciła uwagę na jej obrożę. Lenistwo, huh? - zagadała przyjaźnie i uśmiechnęła się serdecznie
Ostatnio edytowany przez Sunny (2019-11-08 21:22:04)
Offline
Podczas gdy Eldrec przeszukiwał swoje spodnie odcień na jego twarzy błyskawicznie przybrał blady kolor, zupełnie nie spodziewał się, że ma coś w kieszeni.
O chuj! co !@$%$!$@!% robi w mojej kieszeni! Nie przypominam sobie ,żebym chował tu coś takiego!
Chwilę, później przeszukał swoją kurtkę i znalazł w niej złoty medal, przyjrzał mu się poszukując jakichś wskazówek, gdy nagle zauważył, że mężczyzna, który dosłownie przed chwilą zapaskudził swoimi wymiocinami spory kawałek podłogi oraz sandały Janusza wyrwał się do biegu!
Co on robi!? Próbuje nas skrzywdzić!?
W tym momencie Eldrec nagle spostrzegł "FUTURYSTYCZNIE WYGLĄDAJĄCY REWOLWER" w kieszeni Melody. Próbował szybko przeanalizować sytuację, jednak miał na to zbyt mało czasu.
Po całej akcji Eldrec nałożył medal na szyje i podbiegł do walczącej pary. Ze stresu trzęsły mu się ręce, lecz słysząc głos Melody, która tłumaczyła się ,że nie ma wobec nas złych zamiarów trochę go uspokoił. Był pewien ,że broń którą ma w kieszeni nie należała do niej. Przecież sam miał w kieszeni !@$%$!$@!%.
Uspokójcie się oboje! Na pewno jest jakieś logiczne wyjaśnienie na te sytuację! Pomyślałeś chociaż przez chwilę? Może ta pani jest policjantką!
Po chwili Meldrec, zdał sobie sprawę z swojej głupoty...
Nie, to jednak słaba teoria... Wilk na pewno by ją wcześniej rozbroił...
Tak, czy siak nazywam się Eldrec, może dziwnie to zabrzmi ale jestem synem kowala i nie czuje się bezpiecznie wiedząc, że jedno z was ma przy sobie broń palną z czystej stali... Proponowałbym wrzucenie tego pistoletu, do tego sporej wielkości zbiornika z płynną lawą. Czym mniej narzędzi mordu w naszym otoczeniu tym lepiej. Nie dajmy wilkowi możliwości by nas pozabijał...
/// Chwilę po całym incydencie Eldrec wraz z Melody poszedł w stronę Madoki. Jednak zupełnie nie był zainteresowany papierami, jakie przeglądała dziewczyna. Bardziej interesowało go jej znalezisko.
Czesć, nazywam się Eldrec a ty?(oczekuje odpowiedzi)
Widzę ,że znalazłaś coś ciekawego, czy pozwolisz, że się przyjże? Nie czekając na odpowiedz dziewczyny, Eldrec zaczął dotykać sejfu, sprawiał wrażenie jakby zupełnie nie interesowała go jego zawartość a bardziej materiał z jakiego jest wykonany.
Hmmmm 12cm... stal, nie będzie łatwo dostać się do środka. Może gdzieś na sejfie ukryte jest hasło?
Eldrec zaczął ponownie badać każdą ściankę sejfu w poszukiwaniu czegoś co mogłoby przykuć jego uwagę. Następnie wyjął telefon i próbował wpisać w nim hasło: "sejf".
Ostatnio edytowany przez ShirØ (2019-11-08 22:23:55)
Offline
Janusz po poszukiwaniach swojego ulubionego trunku poczuł ogromną ulgę
Kurła jest wódeczka będzie dobrze. Ruskie bimber walo, a nie znają tego co dobre
Po zażyciu medycznego remedium na wszystkie problemy oraz na kwestię podbicia statystyki odwagi Janusz zobaczył młodego acz strachliwego chłopaka, który kłócił się z kobietą pokroju Halynki.
Ej młody człowieku, Ty oddaj tą pukawkę, ja ze śwagrem w wojsku obsługiwałem tego typu sprzętu, a tak w ogóle skąd na to miała pieniązki, wspólpracujesz z somsiadem, mendom, gnidom co ma na nowego 19 letniego Passata?!
Kontynuował Janusz swój wywód nadal nie do końca mając pojęcie o swojej sytuacji. W tem Janusz usłyszał znajomy odgłos szkła z trunkiem alkoholowym, rzucił całą rozmowę z mlodym dżentelmenem by poświęcić się dobrą pierwszej potrzeby! Janusz na takie sytuacje jest bardzo wyczulony!
Nasz bohater dotarł do tajemniczego dla niego miejsca do korytarza w ktorym umiejscowione były tablice korkowe oraz zmęczona i przestraszona kobieta z kotem.
Cześć Halynka, Janusz się klania! Widzę, że masz winko, no nie wypada tak samemu trunku pić!
Janusz będąc zapobiegawczy zabrał ze sobą pustą butelkę po wódce. Widząc, że dziewczyna niezbyt jest na obalenie winka z gwinta postanowił rozbić pusta butelkę wódki, sam wziął część z szyjką, którą zatykał kciukiem przed umiejscowieniem tego prowizorycznego kieliszka w ustach, sam zaś kobiecie z kotem dał część bardziej przypominającą szklankę. Janusz po kolejnej porcji rozjaśniającego umysł trunku zacząl wypytwać nowo poznaną osobę:
- (Jeżeli Tobiasz jest z nami w pomieszczeniu) A ten młodzieniaszek to jakis Twój znajomy?
- (Jeżeli Tobiasz sprawdza dalej kłodki) Kurła, za moich czasow nie było takich gier o co tu chodzi? I do czego mi te przedmioty?
Nie uzyskując póki co odpowiedzi Janusz również postanowił szukać klucza do zagadki trzech tablic korkowych, natomiast jego inteligencja nie pozwoliła mu aż tak bardzo przeciążyć obwodów odpowiedzialnych za myślenie w zwiążku z tym bohater nadal zaczął sączyć swój trunek.
Offline
Hm.. Po krótkiej rozmowie Melody wzbudzała poczucie zaufania jednak pozostaje czujna.. dlaczego to jej dali rewolwer..Czemu ktoś chciał aby to ona miała nad nim władze.. Dla własnego bezpieczeństwa zgodziła się z Eldreckiem aby wyrzuć broń do lawy natychmiast! Ah przynajmnięj Melody mi powiedziała co mam napisane na obroży.. ale nie rozumiem.. lenistwo? Gdzie ja i lenistwo.. Po szybkich przejrzeniu papierów leżących obok stiwerdziła że wszystko tu jest kłamstwem. Nie wiedziała jeszcze jaki jest cel tego wszystkiego i jak chora psychicznie musi być osoba ktora nas tu zamkneła. Eh.. trzeba wymyślić jakiś sposob aby otworzyć ten sejf[może podwarzyć siekierą lub innym narzędziem..
Odpowiedz do Eldreca : hej.. (powiedziała nieśmiale) jestem Madoka.. Ten sejf jest zamknięty ale myślę żeby go otworzyć. Pomożesz?
To Ja jestem twoim ojcem
Offline
Hala produkcyjna
Bohaterowie nadal próbowali jeszcze połapać się w sytuacji. Niektórzy zaczęli rozmowę, inni dalej rozglądali się dookoła. Jeden z zawodników
jednak wykazał się trochę większym zaangażowaniem i postanowił wbiec w Melody, znokautować ją i okraść. Tak, mowa oczywiście o Tobiaszu. Melody widząc tą nadbiegającą bokserską górę mięsa zrobiła sprytny unik w bok. Tobiasz jednak nie raz walczył na pięści i spodziewał się tak oczywistego manweru. W biegu skorygował układ ręki i dzięki nadprzeciętnemu refleksowi mimo uniku dziewczyny zdołał ją uderzyć. Melody pod wpływem uderzenie przewróciła się, a korzystając z zamieszania Tobiasz odebrał jej FUTURYSTYCZNIE WYGLĄDAJĄCY REWOLWER.
Cała akcja trwała tylko chwilę, ale na pewno zwróciła uwagę wszystkich z hali. Madoka i Eldrec zasugerowali zniszczenie pukawki, ale Tobiasz miał ich generalnie w dupie i poszedł do korytarza postrzelać sobie w kłódki.
Melody zaś dość szybko się otrząsnęła - uderzenie bolało, podobnie jak upadek, więc jej ciele pojawiło się parę siniaków i bardzo ją bolało... Ale z drugiej strony ból częściowo był znieczulany przez adrenalinę jakiej towarzyszyła ta zagrażająca życiu sytuacja oraz porwanie którego wszyscy byliście ofiarą. Podniosła się więc powoli z ziemi i zaczęła przeglądać papiery Madoki. W opisie jej chorób psychicznych były informacje o jej urojeniach, że wydaje jej się że jest magiczną dziewczynką i ratuje świat, że nigdy nie rozstaje się ze swoją różdżką przyjaźni, która tak naprawdę jest pomalowanym na różowo kijem od miotły ze strychu mieszkania jej babci. Jest też opis jej leczenia, które trwało już od 7 miesięcy - cotygodniowe spotkania ze specjalistą i ciągły nadzór. W zaleceniach była informacja, że dla pacjentki trzeba być wyrozumiałym i miłym, a także starać się nie poruszać przy niej żadnych tematów związanych z magią lub okultyzmem, aby nie pogorszyć jej stanu psychicznego. Po chwili do Melody dołączyła sama Madoka, która również poczytała znajdujące się tu papiery, odkrywając te same informacje co Melody prze chwilą.
W tym samym czasie Eldrec spróbował wpisać hasło "sejf" na swojej aplikacji. Nie dało to niestety zbyt wiele - ekran na ułamek sekundy podświetlił się na czerwono, oznajmiając że hasło nie jest prawidłowe. Następnie ekran wrócił do pierwotnego stanu, oczekując wpisania hasła no nowo, oraz wyświetlając ikonki wilka oraz królika wraz z przypisanymi im liczbami - takimi samymi jak wcześniej, nic się nie zmieniło.
Troje bohaterów - Madoka, Eldrec i Melody - zostało tutaj samych, zaczynając nieśmiało ze sobą rozmawiać.
Korytarz
Pozostałe osoby poszły zaś na korytarz. Najpierw pojawiła się tam Amanda. Zwróciła ona uwagę na tablice korkowe, podobnie zresztą jak przybywający kilka chwil po niej dżentelmeni. Tablic było trzy. Na pierwszej, znajdowało się 6 zdjęć jakichś ludzi. Nikt z Was (ani Amanda, ani później Tobiasz i Janusz) nie rozpoznała żadnego z nich. Zdjęcia były podpisane grzechami głównymi... Jako jednak że zdjęć było tylko 6, jednego brakowało. Szybko doszliście do wniosku że była to... Pycha. Kolejna tablica była bardzo podobna. Szóstka nieznanych wam ludzi oraz podpisy na zdjęciach z grzechami. Tym razem brakowało Gniewu. Na ostatniej tablicy... Byliście Wy! Tym razem niczego nie brakowało - była cała siódemka grzechów podpisanych na zdjęciach. Była to Melody, była Madoka, była Amanda, był Tobiasz, Janusz, Eldrec... I była jeszcze jedna osoba. "Obżarstwo". Chłopak koło 25 lat, szara bluza z kapturem, lekka bródka. Wyglądał.. Zwyczajnie, jak typowy student. Nie było jednak takiej osoby wśród was gdy się budziliście.
Po przeglądnięciu tablicy Amanda oraz jej kot usiedli pod ścianą i otworzyli wino. To, oczywiście, natychmiast zwabiło Janusza. Moment za nim pojawił się i Tobiasz. W drodze nasz bokser sprawdził magazynek rewolweru... No, niestety, był pusty.
Cała trójka zebrała się więc w jednym miejscu i zaczęła rozmowę, a Janusz przygotował dla siebie oraz dla Amandy profesjonalne kieliszki prawdziwych koneserów trunków.
22:17
Offline
Dla Janusza ta sytuacja nadal była ciężka do zrozumienia zapewne z powodu niezbyt wysokiej inteligencji bohatera.
Koleżanko z kotem, bo ja za młodu trochę uciekałem przed księciami i tamtej Religii czy jak to się zwało, a z Halynką mamy tylko urzędowy, to w jakiej kolejności te grzeszki leciały?
Janusz jako postać zero jedynkową za długo się nie zastanawiała co z tą sytuacją dalej zrobić, nie czekała również na odpowiedź z strony KOTA, Tobiasza czy Amandy.
Hmm w telegrach na Polsacie trzeba wpisać jakieś hasło i wysłać SMS, może to metoda, żeby jeszcze dziś wypić na świeżym powietrzu?
Janusz wyciągnął telefon, jego ekran się nie zmienił, nie wiedział też gdzie wpisać numer teletonu z hasłem. Zapomniał też jaki palec służył za odblokowanie telefonu. Po ostatniej próbie Januszowi udało się przejść do ekranu hasła bez chwili zawahania wpisał "kod" z pierwszej tablicy "pycha" po chwili zamarcia telefon sfiksowal a sam Janusz czekał co się z tym fantem wydarzy.
Offline
Tobiasz był dumny i szczęśliwy, że bez większego problemu udało mu się zdobyć broń. Dzięki temu czuł się bezpieczniej.
Niech to... nie ma naboi. - powiedział po cichu popularny w środowisku bokserskim "Kleks" z nadzieją, że nikt się nie dowie o braku amunicji, pomimo faktu iż na hali każdy to widział. Chłopak schował broń z nadzieją, że znajdzie do niej amunicje.
Smutny Tobiasz wszedł na korytarz, gdzie jego uwagę przykuły tablice korkowe. Na tablicach znajdowali się ludzie, których nigdy wcześniej nie widział. Pozostał dłużej nad trzecią tablicą gdzie znajdowali się jego towarzysze niedoli oraz jeszcze jeden chłopak...
O co tu do kurwy nędzy chodzi? Kim jest ten typek? Kim są osoby z pozostałych tablic? Czy to pozostałe ofiary? - pomyślał młody chłopak.
Gdy odwrócił wzrok od tablic w kierunku dwóch jego nowych znajomych zobaczył, że mężczyzna wyglądający na pijaka grzebie coś w swoim telefonie.
Ej! Ziomek! Ej! Co tam grzebiesz, co?! - wykrzyczał do niego chłopak.
Jednak mężczyzna nie reagował i dalej próbował coś klikać w telefonie.
Ty nieczystość, zrób coś!? Kotem go rzuć albo coś?! - krzyknął do swojej rówieśniczki chłopak. Gdyż nie wpadł na pomysł by nastraszyć mężczyznę bronią. Nie wpadł na pomysł, że nie wie on o braku amunicji w magazynku.
Kurwa obyś tylko godzinę sprawdzał, a nie nikogo zabijał. Bo przecież to kto inny jest winny. - pomyślał naiwnie chłopak.
Mężczyzna wpisał hasło jak chciał. Bokser zobaczył, że mężczyzna wpisał hasło "pycha".
Chwila... czy to tego hasła brakowało na pierwszej tablicy? - powiedział jakby do siebie Tobiasz.
To co było na drugiej? Gniew... może by tak...wpisać i to hasło. - powiedział "Kleks".
Offline
-Niech to! Myślałem ,że to hasło zadziała!
Po krótkiej chwili, zauważył, że dziewczyny przeglądają jakieś sterty papierów, lecz gdy zobaczył co jest na nich napisane postanowił skontaktować się potajemnie z Melody. Stojąc za jej plecami wyszeptał jej coś do ucha. [Prywatna wiadomość]
Po przekazaniu swojej tajnej wiadomości Eldrec uśmiechnął się i podziękował Madoce, że trzymała jego stronę przy próbie pozbycia się "FUTURYSTYCZNIE WYGLĄDAJĄCEGO REWOLWERA".
-No cóż niestety się nam nie udało, teraz musimy uważać na Tobiasza kto wie co przyjdzie mu do głowy gdy ma w ręce broń, możemy się tylko modlić, żeby nie okazał się zabójcą...
-A może chociaż z sejfem nam się uda?
Eldrec przystawił swoje ucho w okolicach zamku do sejfu z nadzieją, że może uda mu się złamać szyfr. Powolutku naciskał losowe przyciski na klawiaturze dołączonej do skarbca z nadzieją, że usłyszy przesuwające się w środku mechanizmy i uda mu się złamać szyfr.
Ostatnio edytowany przez ShirØ (2019-11-09 21:39:50)
Offline
Amanda po zobaczeniu tablic jeszcze bardziej była zdezorientowana, nie miała pojęcia o co chodzi.. starała się rozmyślać czy to wszystko ma jakiś sens, czy to jest w jakiś sposób powiązane.. z myślenia wyrwał ją koleś wchodzący na korytarz
No nie wierzę.. a ten co za menel.. jeszcze się pewnie do mnie przyczepi... ~ pomyślała Amanda
No i tak jak myślała, facet od razu zaczął coś do niej gadać.. nie zdziwiła się gdyż facet nie wyglądał na jakiegoś super inteligentnego i chyba każdy człowiek mógłby się tego domyślić. W każdym razie Amanda zignorowała jego słowa, ale nie odpuszczała od niego wzroku.
Po chwili zobaczyła, że facet wyjął telefon i zaczął coś klikać, jako, że siedział blisko niej Amanda zdołała przeczytać co on tam wpisuje, facet Janusz (bo tak właśnie się przedstawił) wpisał hasło "pycha" jako, że Amanda jest dosyć inteligentną osobą od razu powiązała fakty.
TY POJEBIE! CO TY DO CHOLERY WPISUJESZ?! TO HASŁO MIAŁO NA OBROŻY JEDNO Z NAS!!! ~ Głośno krzyknęła
Amanda nawet nie zwróciła uwagi, że kolejny facet przyszedł do nich i coś mówił, nie to się dla niej liczyło..
Dawaj kurwa ten telefon!!! ~ krzyknęła jeszcze raz w stronę Janusza próbując zabrać mu telefon.
Amanda dobrze widziała, że Janusz mimo, że wpisał hasło to nie kliknął "wyślij" więc miała nadzieję, że nie usłyszy za chwilę wybuchu z hali obok..
Jeśli udało się Amandzie zabrać telefon Janusza od razu usuwa wpisane literki, blokuje telefon i chowa go do kieszeni.
Oby nic się nie stało.. ~ pomyślała
Po czym odezwała się do mężczyzn:
Nie dajmy się zwariować.. ten co nas uwięził właśnie tego chce.. chce żebyśmy się wszyscy wykończyli.. a więc słuchajcie mnie. Przede wszystkim nie wpisujcie haseł tych co mamy na obrożach.. On tylko na to czeka. Ten psychol bawi się z nami w tą grę.. Rabbit doubt. Megafon wspomniał, że każdy z nas miał z nią styczność a więc nie muszę wam tłumaczyć o co chodzi, ale dzięki temu wiadomo jedno.. ten co nas tu zamknął siedzi w tym razem z nami.. i musimy być czujni.
Amanda nie wiedziała, czy Ci dwaj mężczyźni ją zrozumieli..
Wyglądają na debili.. ale oby zrozumieli co do nich mówię.. ~ pomyślała
Po całej sytuacji Amanda przypomniała sobie o słowie ze ściany, które na szczęście nie było hasłem z żadnej obroży było to słowo "odkupienie" postanowiła wpisać hasło w swój telefon i czekać na to co się stanie.
Klik, i wysłano.. - powiedziała cicho do siebie
Trzymając w ręku telefon sprawdziła:
- ile ma % baterii
- czy może wyjść ze strony startowej gry do menu telefonu
- czy ma zasięg, wifi cokolwiek
- czy ma jakieś gry na telefon oprócz Rabbit Doubt
Gdy sprawdziła w telefonie to co chciała, zakręciła wino (zostało jej 2/3 butelki) schowała je do plecaka i postanowiła wstać i udać się do łazienki gdyż takie pomieszczenie też było a co więcej prowadziły do niego ślady krwi.
Hm.. Ciekawe co tam jest, skoro wszystkie inne drzwi z kartkami są pozamykane na kłódki a do łazienki nie zauważyłam żeby było jakieś zabezpieczenie przy wejściu.. ~ pomyślała sobie
Amanda złapała za klamkę próbując wejść, jeśli jej się udało bada dokładnie całe pomieszczenie, jeśli coś tam znajduje chowa szybko do plecaka zanim ktoś do niej dołączy, jeśli nie bierze swojego kota na ręce i staje w przejściu między halą a korytarzem.
I tak wszyscy zginiemy
Offline
Melody starała się dość sprawnie otrząsnąć po brutalnym ataku. Była bardzo obolała, ale starała się tego aż tak nie okazywać. Powoli podnosząc się puściła na głos dość długą wiązankę niecenzuralnych słów w stronę Tobiasza. Po chwili zauważyła, że jej FUTURYSTYCZNIE WYGLĄDAJĄCY REWOLWER został skradziony. Nie dość, że honoru żadnego nie masz skurwielu i kobiety bijesz to jeszcze złodziej z ciebie!?Krzyknęła, po czym splunęła na ziemię. Pluje na ciebie dupku. Na chuj ci w ogóle ta pukawka? Taka broń w rękach takiego idioty może zaszkodzić nie tylko nam wszystkim, ale przez to stał się nie bezpieczny sam dla siebie ... A z resztą, nie moja sprawa. Nie wiem nawet czy był naładowany czy nie... Jebać to. Jak mam zginąć to i tak zginę - kontynuowała, ale już trochę ciszej, jakby do siebie. Po chwili zabrała się za papiery Madoki. Leczenie trwa już od 7 miesięcy. Gdy doczytała do końca chciała to sprawdzić i może sprowokować trochę Madokę. Tej, okultyzm, magia.. serio? Nie zdążyła wysłuchać odpowiedzi, bo nagle podszedł do niej ten gość od sejfu. Wyszeptał jej coś na ucho. Gdy skończył mówić, Melody spojrzała na niego ciepłym wzorkiem pełnym zaufania. Skinęła głową na znak, że zrozumiała wiadomość, a ten, uśmiechnął się do niej, po czym znów postanowił pomęczyć trochę ten sejf. Została sam na sam z Madoką. Postanowiła wykorzystać sytuację i porozmawiać trochę z dziewczyną, dowiedzieć się czegoś. Powiedz mi coś o sobie - powiedziała uprzejmie Melody. Może pamiętasz cokolwiek z porwania? Jakieś przebłyski?... Ja kompletnie nic nie pamiętam, mam pustę w głowie...Słuchaj.Możemy zawrzeć sojusz, co Ty na to? Wydaje mi się, że jeśli zaufamy sobie i będziemy działać razem, to może uda nam się stąd wydostać.Deal? Na znak tego, że możesz mi ufać, mogę powiedzieć Ci, co mam w kieszeni.hej, a czy Ty w ogóle sprawdziłaś swoje?
Offline
Uwaga! Śmierć Madoki wywołana jest decyzją gracza i wilk nie miał z nią nic wspólnego. Nie wyciągajcie z niej zbyt wielu wniosków
Korytarz + łazienka
Janusz postanowił wpisać jeden z kodów które zabijały graczy - była to "pycha", czyli słowo reprezentujące Eldreca. Amanda chciała zapobiec morderstwu, jednak zareagowała zbyt wolno. Janusz zdążył już wysłać kod kiedy Amanda wytrąciła mu telefon z ręki. Ku ich zdziwieniu jednak, telefon zamigał na czerwono a na ekranie pojawił się "X". Ten kod... Nie zadziałał. Nie nastąpił wybuch. Przynajmniej na ten moment - nic się nie stało. Telefon Janusza znajdował się też od teraz w posiadaniu Amandy.
Amanda wypróbowała też inny kod - "odkupienie". Efekt był podobny. Czerwony ekran, krzyżyk i brak jakichkolwiek efektów. Niestety.
Kociara jednak nie poddawała się i dalej oglądała swoje urządzenie. Baterii było 45%. Wyjście z aplikacji na stronę startową było możliwe. Nie było zasięgu, ale była podłączona do otwartego wifi "ZMRZESZOW". Na telefonie miała te same aplikacje co wcześniej, jedyną "nową" grą była ta pokręcona nowa wersja rabbit doubta.
Otaczający jej mężczyźni co rusz do niej zagadywali, ale ona postanowiła skupić się na analizie otoczenia i zbieraniu poszlak. Podeszła do jedynych niezamkniętych tu drzwi - znajdującej się tuż obok szatni łazienki. Gdy otworzyła drzwi, w środku zobaczyła mały korytarz, kilka drzwi do kibelków i kawałek dalej strefę z kabinami prysznicowymi. To właśnie do kabin prowadziły ślady krwi - podłoga była tu tak samo zakrwawiona jak wcześniej hala produkcyjna. W przeciwieństwie do pryszniców, toalety były zadbana. Ogólnie gdyby nie te ślady krwi cała łazienka wyglądałaby naprawdę zwyczajnie. Znajdował się też tu kosz z różnego rodzaju przedmiotami - środkami higieny osobistej, gumy do żucia, podpaski, dezodoranty, prezerwatywy. Było kilka umywalek, duże lustro. Nic nie wydawało się z tego jakoś szczególnie podejrzane - typowa łazienka w zakładzie pracy. Jedynie okno, tak jak w hali produkcyjnej, było zamurowane i zabezpieczone.
Dziewczyna mogła spokojnie zabrać znalezione przedmioty nim ktokolwiek zauważył.
Hala produkcyjna:
Tymczasem rozmowy toczyły się także w hali produkcyjnej. Ktoś kogoś zagadywał, ktoś komuś coś szeptał do ucha.
Eldrec starał się złamać sejf na słuch, nie przyniosło to jednak żadnych korzyści - system był elektroniczny i nie dało się usłyszeć żadnych dźwięków przy wpisywaniu liter lub liczb na klawiaturze.
Madoka zaś coraz gorzej znosiła całą sytuację. Melody do niej mówiła, ale ona wydawała się nie słuchać. Od kiedy Melody powiedziała "Tej, okultyzm, magia.. serio?" jej stan bardzo się pogorszył. Zaczęła się lekko trząść i mamrotać "wyjdę stąd, wyjdę, ucieknę, ucieknę" i chwyciła za swoją obrożę, z całej siły próbując ją z siebie zdjąć. Po nieudanych próbach podeszła wyciągnąć siekierę spod pieca, coś co zauważyła już kilka minut temu podczas rozglądania się po pomieszczeniu. Siekierą uderzyła w obrożę, lekko raniąc szyję. Po kilku takich uderzeniach uszkodziła mechanizm obroży i... Wybuchła. Dźwięk nie był tak głośny jak można było się spodziewać, a eksplozja była raczej niewielka.
Jej dolne ciało nie oberwało, ale ramiona i głowa są teraz czerowną papką zakrwawionych fragmentów ciała. Na szczęście Madoka odsunęła się na tyle, że nikomu innemu się nie oberwało. Dziewczyna jednak była martwa. Teraz przynajmniej wiecie, że głos z megafonu nie kłamał - obroża naprawdę wybucha przy próbie zdjęcia.
(trochę przyśpieszam upływ czasu, żeby gra szybciej doszła do kolejnych etapów ) - 12:01
Offline
Amanda ucieszyła się, nie słysząc wybuchu spowodowanego wpisaniem kodu przez menela alkoholika. Gdy już zabrała mu telefon udała się do łazienki, ucieszyła się, że jest otwarte gdyż od tego wina chciało jej się już siku.
Ale ekstra! Oby toalety były w miarę czyste żeby można było skorzystać ~ pomyślała, lekko się do siebie uśmiechając
Wchodząc zauważyła korytarz, kilka drzwi do toalet, umywalki, duże lustro i strefę z kabinami prysznicowymi. To właśnie do kabin prowadziły już wcześniej widziane ślady krwi. Ucieszyła się gdyż toalety okazały się czyste, Amanda odrazy skorzystała z okazji i usiadła na jeden z kibelków.
O tak.. jaka ulga.. nic przyjemnego chodzić z pełnym pęcherzem.
Gdy skończyła rozejrzała się za papierem toaletowym, który ku jej zdziwieniu jak gdyby nigdy nic wisiał w pojemniku na papier toaletowy.
Papier? serio? Uh.. no nic, super ~ ucieszyła się
Gdy wyszła do pomieszczenia z umywalkami zobaczyła kosz z różnego rodzaju przedmiotami środkami higieny osobistej, gumy do żucia, podpaski, dezodoranty, prezerwatywy nie zastanawiając się spakowała to wszystko do plecaka.
Kto wie co może się przydać
Stanęła na przeciwko jednej z umywalek, umyła ręce i spojrzała w lustro.
Nieczystość? Ahh.. więc to miał ten drugi na myśli zwracając się do mnie..
O co tu we wszystkim chodzi.. czemu ja tu jestem?
Amanda zobaczyła jak okropnie wygląda więc postanowiła nieco się odświeżyć. Użyła dezodorantu, poprawiła włosy i wzięła gumę do żucia.
Następnie wyszła z toalety, wzięła swojego kota na ręce i udała się do głównej hali. Wchodząc do niej zobaczyła jak nagle wybucha jedna z pozostałych dziewczyn.. Ale ten widok nie był dla niej jakiś super drastyczny w tej samej chwili jej kot nagle wyrwał jej się z rąk i podbiegł do ciała nieżyjącej już dziewczyny.
Diablo! Zaczekaj! ~ krzyknęła dziewczyna biegnąc za swoim kotem, niestety nie zdążyła go dogonić gdy przybiegła ten już konsumował mięso z fragmentów ciała martwej dziewczyny.
Kocie Ty mój.. widać, że musiałeś być bardzo głodny.. ~ pomyślała
wpatrując się w całą zaistniałą sytuację.
I tak wszyscy zginiemy
Offline
Tobiasza zamurowało. Zbyt dużo rzeczy działo się, zbyt szybko. Najpierw porwanie, którego nie pamięta by następnie obudzić się w jakimś dziwnym zakładzie metalurgicznym. Później ta głupia akcja z bronią, nie wie teraz czy dobrze zrobił zabierając rewolwer tej dziewczynie. Chyba zbyt pochopnie zareagował. Może ktoś jej podrzucił po prostu tą broń, a ja głupi wziąłem ją za wilka. - pomyślał młody bokser. A teraz... ta sytuacja z alkoholikiem, dziewczyną i telefonem.
Ufffff.... - odetchnął z ulgą chłopak kiedy pomimo wpisania kodu nic się nie stało.
Tobiasz następnie chciał podejść do dziewczyny z kotem by pogratulować jej nowej zdobyczy oraz pochwalić się swoim sprzętem. Jednak dziewczyna w ogóle go nie słuchając odeszła od niego i weszła do toalety. Pewnie musi skorzystać z toalety. Zaopiekuje się jej kotem do czasu jej przybycia. - pomyślał chłopak. Kot nowo poznanej dziewczyny, której imienia wciąż nie zna przypominał kota Alicji Kryształ jego dziewczyny, więc chłopak chętnie zaczął się z nim bawić.
Podczas zabawy chłopak zagadał do mężczyzny obok. Chciał wreszcie z kimś porozmawiać. Coraz gorzej znosił trudy pobytu tutaj... pragnął wręcz akceptacji kogokolwiek. Nawet potencjalnego mordercy. Masz szczęście, że nikt nie zginął. Czemu w ogóle to zrobiłeś? A tak poza tym. Tobiasz jestem. A Pan jak się nazywa?
Oczekując na odpowiedź mężczyzny chłopak dalej wesolutko bawił się ze słodkim kotkiem. Kiedy to z toalety wyszła dziewczyna. Ja tylko chciałem dać mu chwile radości, on pewnie też się stre... - tyle zdążył powiedzieć chłopak, bo dziewczyna w tym momencie wzięła kota na ręce i bez słowa opuściła korytarz. Suje sytuacją... - dokończył po cichu Tobiasz łamiącym się głosem. Kolejne odrzucenie...
Eeeehhhh... nic dobrego mnie tu nie spotka, chyba. - pomyślał chłopak, kiedy to z drugiego pomieszczenia nagle usłyszał wybuch z drugiego pomieszczenia.
Wbiegł tam widząc rozkwaszoną na części pierwsze ciało jednej z dziewczyn. Tobiasz szybko rozejrzał się po hali. Na szczęście dziewczyna z kotem jest bezpieczna. - odetchnął z ulgą bokser.
To on! To on! Ten koleś co został w korytarzu wpisał hasło "pycha"! To przez niego ta dziewczyna zginęła! Ta dziewczyna z kotem tam była i to widziała! Ma jego telefon w kieszeni próbowała reagować! - Zaczął krzyczeć do pozostałych ofiar szalonego porywacza Tobiasz. Kiedy Tobiasz zobaczył jak kot zajada się szczątkami dziewczyny... to było dla niego za dużo. Nie dość, że krew to jeszcze kot pożerający resztki niczym sępy na pustyni. Natychmiastowo zaczął wymiotować. Przepraszam ja kurewsko źle znoszę widok krwi, tym bardziej kiedy kot je człowieka.. Chłopakowi zrobiło się bardzo słabo więc usiadł na pierwszym lepszym stole, który znajdował się pośrodku 7 krzeseł elektrycznych. Wybrał to miejsce, ponieważ jako jedyne nie było brudne od krwi.
Offline
Melody zatkało. Nie wiedziała, że jej słowa wpłyną na dziewczynę aż do takiego stopnia... Nigdy w życiu nie widziała wybuchającego człowieka. A teraz dane jej było zobaczyć to z tak bliska... Przerażające. To natknęło ją do dalszego działania. Postanowiła przeszukać ciało Madoki. Może miała przy sobie jeszcze coś ciekawego... Jeśli znalazła cokolwiek, to to bierze. Po chwili wzięła siekierę, która pomogła jej umrzeć. Wzięła ją i w milczeniu poszła w stronę przejscia, a pozniej na korytarz. W szale zaczęła uderzać nią w kłódkę, którą były zablokowane drzwi z napisem "schowek" jesli jej sie udaje, wchodzi do srodka i przeszukuje. Jeśli nie udaje jej się, woła Tobiasza.
Offline
Janusz trzymający nadal swój stan zdrowotności w granicach upojenia alkoholowego zdziwiony był bardzo reakcją kobiety z kotem.
Eee dziewojo gorzej Ci troszkę? Weź łyknij jeszcze lampeczkę wina i zluzuj majty, bo zaczynasz przypominać Grażynę od somsiada mendy, społecznika! A tego nie podaruje i nie zniosę! Ani be ani me, ani kurła nie powiesz "na zdrowie"
Zabranie telefonu widocznie bardzo rozwścieczyło Janusza I jak ja mam teraz czekać na SMS-a od szwagra?! Może chociaż poinformuję mnie jak szwagier napiszę?
W ten pod lewy boczek Janusza zaczął przymilać się mężczyzna postawy boksera
Ej kurła! Ja w razie czego nie jestem z tych ciepłych a przypominasz mi trochę tych tęczowych! Ale Tobi widzę, że kurła też nie grzeszysz inteligencją, więc odpowiem Ci prosto z mostu! Ja 30 lat z somsiadem mendom się użeram to skąd mam wiedzieć co powoduje jakiś SMS. No to ja Ci się też przedstawię, ale za to ja Ci tak egzotycznie kurła odpowiem kontynuował wywód Janusz, któremu z racji alkoholu we krwi załączył się słownik języków obcych Maj nejm is polak rodak Janusz! Cu Bite ajne alkohol du ju hef?
Nowo poznanego chłopaka aż zmieszało, nie miał kompletnie pojęcia co Janusz powiedział, co tylko potwierdziło rozpoznanie Janusza odnośnie niezbyt wysokiej inteligencji damskiego boksera, Tobiasz poza językiem polskim w stopniu lekko ponad podstawowym, zdążył również w swej edukacji być na lekcji w przedszkolu odnośnie odczytywania godzin na zegarku.
Po chwili spokoju usłyszał krzyk z pomieszczenia w którym był poprzednio: "TO ON". Janusz nie zastanawiając się dłużej wstał otrzepał się, wziął swój przybornik z kieliszkiem oraz ostatnimi kroplami wódki.
Ej kurła młody, sufit na łeb Ci spadł? Czy pozamieniałeś się z tym kotem na mózgi? Dopytywał zaintrygowany bohater. Nawet nie zdążyłem kliknąć "wyślij" za nim kociara wzięła mi telefon! Może to ona w szarpaninie kliknęła?
Rozglądając się po hali produkcyjnej Janusz zauważa Kota który spożywa resztki ludzkiego ciała, oraz nowo poznanego bohatera, który mdleje i wymiotuje tam gdzie nie sięga już tęcza. No prawdziwy pizduś-plastuś, kurła tu jeszcze kolację przy świecach można by zrobić, kiedyś to kurła było, a teraz boksery mi kurła wielkie! - pomyślał Janusz.
A gdyby tak troszkę bimberka, zrobić z resztek krwi? pomyślał nasz bohater w jedynej sprawie, w której inteligencja pozwala mu myśleć.
Offline